Jeszcze chwila...

Terapia tańcem i ruchem? To możliwe!

Tancerek, które eksperymentowały z ruchem i jego wpływem na psychikę  człowieka, było po  II wojnie światowej przynajmniej kilka. Ich doświadczenia złożyły się na powstanie Dance/Movement Therapy.
– Dziś istnieją szkoły i instytuty zajmujące się tą metodą – mówi Izabela Dominko certyfikowana psychoterapeutka tańcem i ruchem, doktor nauk humanistycznych, współzałożycielka Polskiego Stowarzyszenia Psychoterapii Tańcem i Ruchem.

 

Taniec może poprawić humor, krążenie, ale czy wyleczyć? 

Psychoterapia Tańcem i Ruchem, Dance Movement Therapy albo Dance Movement Psychotherapy jest czymś znacznie więcej niż tańcem. Jest metodą terapii opartą na m.in. empatii kinestycznej, odzwierciedlaniu i wielu innych technikach, które są niezwykle skuteczne, oparte o naturalny ruch, ale też świadomą obecność terapeuty. A więc podczas sesji z terapeutą się rzadko tańczy, choć  istotą pracy jest naturalny ruch i szczera głęboka rozmowa.

Prawdą jest jednak, że ta metoda powstała po II Wojnie Światowej dzięki niezwykłym tancerkom. Szpitale psychiatryczne były wówczas pełne weteranów z zespołem stresu pourazowego i głębokimi regresjami, czyli bez kontaktu z otoczeniem. To wtedy Marion Chase wchodziła na oddział zamknięty szpitala psychiatrycznego, przynosząc ze sobą gramofon i poprzez dostrojenie kinestetyczne nawiązywała kontakt z pacjentami. Starała się dostroić do katatonicznych ruchów, bezruchu i rytmu oddechu weteranów wojny. Intuicyjnie szukała z nimi kontaktu pozawerbalnego, aby poprowadzić ich ku życiu.

 

Słowa tym chorym nie mogły pomóc?

Okazało się, że słowami nie można było do nich dotrzeć, ale dostrojeniem do kształtu ich ciała i napięcia mięśniowego, tak. W ciągu godzinnej sesji Marion nawiązywała z nimi kontakt, ponieważ odzwierciedlała rytmy i ruchy chorych, oni odpowiadali tym samym, tak jak umieli i mogli. Oddziaływanie empatią kinestetyczną okazało się tak silne, że choć na początku sesji pacjenci byli rozproszeni, nie zwracali uwagi na to, co działo się wokół nich, powoli zaczynali gromadzić się wokół prowadzącej, tworząc krąg.

 

Jak to możliwe, że tancerce udało się coś, co nie udało się psychiatrom?

Odpowiedzi na pytanie o skuteczność terapii tańcem dostarcza psychoanaliza, która mówi, że człowiek  rozwija się w kontakcie z matką właśnie poprzez odzwierciedlanie. Co to znaczy? Dziecko doświadcza świata poprzez dotyk, węch i spojrzenie matki. Pierwszym lustrem, które dostaje i w którym poznaje siebie, są oczy matki. Wyraz jej twarzy, ton głosu, rytm oddechu mówi o emocjach, jakich ona doświadcza. Gdy matka jest zdenerwowana, dziecko czuje napięcie jej ciała, odczuwa brak kontaktu wzrokowego, a nawet fizycznego. Reagując na to, czego doświadcza matka czyli właśnie dostrajając się do jej stanu, dziecko rozwija się, uczy. Na przykład, jeśli matka uspokaja dziecko, koi, to dziecko uczy się tego, jak się uspokajać.

 

Jeśli matka jest spokojna dziecko też?

Właśnie, co więcej dziecko nie odbiera słów, które mogą zaprzeczać emocjom matki, tylko odczytuje całym sobą jej rzeczywisty stan. Podobnie weterani wojenni w szpitalu czuli to, co czuła terapeutka i mogli to odzwierciedlić, wydostając się z przerażającego bezczucia, w jakim byli.  Taniec w formie spontanicznego przejścia od bezruchu do  ruchu spontanicznego był dla nich jak ramiona matki: bezpieczną przestrzenią, w którą mogli wejść, wydostając się z wewnętrznego schronu, w którym ukryli się przed przerażającymi rzeczami, jakich doświadczyli podczas wojny, przed emocjami, jakich nie mogliby unieść, nie tracąc zdrowych zmysłów.

 

Taniec był dla nich tym bezpiecznym kontaktem?

Bezpieczną przestrzenią, w której mogli na powrót nauczyć się być ludźmi, czyli czuć i myśleć. Taniec dał im schematy rozwojowe, które nazywamy rytmami, a przez które tancerka terapeutka przeprowadza chorych, tak jak matka przeprowadza dziecko, przez kolejne etapy rozwoju, wspierając je.

Kestenberg Movement Profile powstał dzięki wkładowi pracy wielu badaczy takich, jak: Judith Kestenberg, Anna Freud, Irmgard Bartenieff, Susan Loman i inni. Dzięki nim znamy dziesięć rytmów, przez które dziecko przechodzi podczas pierwszych siedmiu lat swojego rozwoju.

Jeśli dziecko miało możliwość doświadczyć tych wszystkich  dziesięciu rytmów i je ucieleśnić, kiedy dorośnie, będzie w pełni rozwiniętym, samodzielnym i zdolnym do miłości człowiekiem. A to dlatego, że wszystkie te rytmy odpowiadają różnym emocjonalnym, poznawczym i społecznym umiejętnościom. A więc są potrzebne w całym życiu.

 

A jeśli matka była dysfunkcyjna?

Jeśli na jakimś etapie życia dziecka zabrakło dobrej relacji z matką to ten rytm, który wówczas miał powstać, będzie niepełny, nieobecny lub nadmiarowy. A więc pacjentowi będzie w życiu czegoś brakowało, na przykład zdolności do bycia w bliskiej relacji  lub czegoś będzie miał w nadmiarze na przykład potrzeby kontroli nad innymi. W czym tkwi jego problem terapeuta tańcem może odkryć już podczas sesji, poświęconej analizie ruchu i zasobom rytmiczno – ruchowym klienta.

 

Czyli taniec  to także sposób na postawienie diagnozy?

Tak, kolejna jej część pozwala uszczegółowić problem pacjenta. Polega on na tym, że tym razem terapeuta zaczyna taniec i sugeruje aby pacjent odzwierciedlał jego ruchy, które oparte są na brakujących w ekspresji klienta rytmach. Dzięki temu terapeuta może ustalić, czy  pacjent jest zdolny do ich odzwierciedlenia, czy ma  niezbędny zasób ruchowy, by powtórzyć to, co robi terapeuta. Kiedy już to wie – podczas kolejnych sesji wzmacnia słabe rytmy, a także wspiera klienta w samouświadomieniu sobie przyczyn wyparcia czy zamrożenia danego ruchu.

 

Czy terapeutka staje się nową matką?

Można tak powiedzieć, choć w wyniku udanego procesu klient staje się w pełni autonomiczny i odchodzi jako zindywidualizowany Dorosły. W relacji  między dzieckiem i matką, dziecko dostraja się do matki, a wystarczająco dobra matka podąża za dzieckiem i jest to taki dialog. W Terapii Tańcem terapeuta dostraja się do pacjenta. Interwencja psychoterapeutyczna polega na nawiązaniu kontaktu i wyprowadzaniu klienta z sytuacji, w której utkwił.  

 

Na czym polega terapia, czy na wspólnym tańcu?

Na czymś znacznie więcej. Terapeuta Tańcem podczas 4-letniego szkolenia uczy się techniki „mirroringu”, czyli m.in. aktywnego słuchania ciałem, ciała drugiego człowieka. To konieczne, aby mógł dostroić się do klienta.

Odzwierciedlając ruchy i rytmy klienta terapeuta spotyka się z nim na poziomie jego odczuć, emocji, stanu. Dzięki temu sam zaczyna odczuwać to, co odczuwa jego klient. To możliwe  dzięki rozwiniętej u terapeuty empatii kinetetycznej. Dzięki niej terapeuta tańcem może pracować nawet z osobami autystycznymi, które są zamknięte i nie nawiązują werbalnego kontaktu. Doświadczyłam tego, że to możliwe osobiście w Polskim Instytucie DMT podczas warsztatów Jill Bunce z Anglii, która specjalizuje się w pracy z  dziećmi autystycznymi i która uczyła polskich psychoterapeutów, jak pracować z tą grupą. Wchodziliśmy podczas tych warsztatów w ruch autystyczny, aby zrozumieć ten świat. Wtedy doświadczyłam tego, jak silna jest ta metoda. Otóż wywołałam w sobie to zaburzenie, weszłam w stan autystyczny, po prostu odzwierciedlając ruchy osoby autystycznej przez 20 minut. To było krótkotrwałe, ale wystarczające, by doświadczyć tego, że osobę w spektrum autyzmu bolą bodźce! Czułam, że wszystkie kolory, dźwięki, światło  zagrażają mi i mnie atakują. Ten szkoleniowy weekend z Jill uświadomił mi olbrzymią moc powtarzalnego ruchu, powtarzalnego oddechu, powtarzalnych schematów. Był dla mnie dowodem na to, że ruchy i rytmy ciała tworzą naszą emocjonalność i postrzeganie świata. Zrozumiałam wtedy, że sami przenosimy siebie w przestrzenie zaburzenia wykonując określone ruchy i poddając się określonym rytmom. Ale też, że można z nich dzięki tej samej metodzie wyjść.

 

Jak pani wyszła ze stanu autyzmu?

Prowadząca o to zadbała: gruntowanie (elastycznie i mocno stąpające nogi), spojrzenie w stronę horyzontu, czyli w odległy punkt. Potem zaczęłam się kołysać objęta rękami, jakbym śpiewała kołysankę. Oddychałam przez nos, bo to także urealnia. To sposób na to by wyprowadzić się z trudnych stanów, jakich możemy doświadczyć także  dostrajając się do klientów.

 

Z jakimi problemami przychodzą osoby do Terapeuty Tańcem?

Zazwyczaj powodem są jakieś męczące ich symptomy, emocjonalne czy fizyczne lub wskazania do terapii po konsultacji psychiatrycznej. Ale także niezadowolenie z życia, związku, pracy lub jakieś  pragnienia, których nie mogą zrealizować, jak na przykład stworzenie własnego biznesu, albo zbudowanie domu. Przychodzą, bo czują, że to pragnienie ich przerasta. Przychodzą też bo pragną zmiany, ale nie mogą jej przeprowadzić.

 

Może opowiedzmy o jakimś przykładzie problemu, w którym terapia tańcem pomogła?

Dość dużą grupą klientów są tzw. Dorosłe Dzieci. Obszernie opisuje temat pani profesor Katarzyna Schier w swojej książce o tytule “Dorosłe Dzieci”. Takie osoby decydują się na terapię, bo nie potrafią wejść w długotrwałą relację lub mają konflikty z szefem czy partnerem. Powodem mogą być także oznaki wypalenia zawodowego czy nawracający ból kręgosłupa, który fizjoterapeuta zdiagnozował jako związany z napięciami psychicznymi. Problemem Dorosłych Dzieci są często symbiotyczne relacje, które mają z innymi zupełnie o tym, nie wiedząc. Z ich powodu zlewają się z partnerami, przyjaciółmi czy organizacjami, w których pracują, jakby nie mieli granic. Dlatego praca, inny człowiek itp. mogą jakby wniknąć pod ich skórę. Mają do nich taki stosunek, jaki dziecko ma do matki czyli nadmiarowo emocjonalnie reagują na to, co się dzieje, zabiegają o uznanie czy uczucia szefa, partnera, współpracowników itd. Praca czy drugi człowiek są ich życiem, wciąż o nich myślą i są gotowi poświęcić się dla nich całkowicie.

 

Znam wiele osób, które z powodu syndromu Dorosłych Dzieci Alkoholików czy też Dorosłych Dzieci Dysfunkcyjnych rodzin  szukają skutecznej terapii. Nie wiedziałam, ze terapia tańcem też może im pomóc?

Oczywiście, że tak. Dorosłe Dzieci są często w dzieciństwie ofiarami i świadkami przemocy. I jeśli już wtedy były wstanie konfrontować się z oprawcą, aby bronić innych, kiedy dorastają często powtarzają ten schemat. Potrafią wybierać  dysfunkcyjne firmy, bo panujący w nich klimat przypomina im rodzinny dom. Kiedy trafiają na terapię zaczynają zdawać sobie sprawę, w czym tkwią i co wytrzymują.  Dużo czasu zajmuje  zbudowanie z nimi zaufania, i wiary w to, że terapia ma sens. I właśnie wspólny ruch wzmacnia nawiązywanie więzi. Dużo czasu zajmuje zachęcenie ich do Ruchu Autentycznego, bo pierwsi świadkowie w ich dzieciństwie byli krytyczni, okrutni i zagrażający, więc odsłonięcie się przed świadkiem/terapeutą budzi lęk, wstyd czy niepokój.

 

Krytyka i drwina była i jest nadal obecna w domach wielu ludzi, którzy korzystają z pomocy terapeutów – nie zawsze skutecznej. Czy ta metoda może być dla nich szczególnie pomocna?

Tak, choć ruch Autentyczny jest bardzo głęboką i wymagającą  praktyką dla tej grupy, bo oprócz akceptacji obecności patrzącego świadka, czyli terapeuty, wymaga poczekania z zamkniętymi oczami na impuls płynący z wnętrza ciała, a to otwiera i uwalnia podświadome przeżycia. Wtedy pojawiają się w ich pamięci wyparte wspomnienia. Ciało pamięta wszystko, nawet to o co systemy obronne zadbały, żeby wyprzeć. Jest to dla nich trudne, bo często chcą perfekcyjnie i natychmiast wykonać zadanie i to jak najlepiej, by osiągnąć cel bo tak postępują całe życie. Terapia tymczasem polega na czymś całkiem odwrotnym. Uczy właśnie: odpuszczać i czekać – zatrzymać się, by nawiązać kontakt z samym sobą.

 

Czyli to czego czasem tak bardzo się boimy czyli trudne emocje, bolesne wspomnienia, bywają niezbędne by poczuć się dobrze?

Tak, a właśnie dzięki rozumiejącej obecności terapeuty klient może się spotkać z tym przed czym całe życie uciekał. Dorosłe Dzieci mają szansę podczas terapii często po raz pierwszy nie uciekać przed przeszłością tylko przyjąć ją i zaakceptować. Zanim to jednak nastąpi, potrzebują zdać sobie  sprawę z rozmiaru okrucieństwa i ogromu krzywdy, jaka ich spotkała.

 

Dlaczego to niezbędne?

Bo wtedy pojawia się współczucie dla samych siebie, a zaraz potem łagodność i chęć zadbania o siebie. Moment stanięcia za sobą, umożliwia rozmrażanie struktur obronnych i przywracanie czucia w ciele. Stając się dla siebie  akceptującym świadkiem, Dorosłe Dzieci zaczynają stwarzać sobie warunki do ponownego przeżycia dzieciństwa i nastoletniości w procesie psychoterapii. Uczą się zdrowych granic. Indywidualizują się i autonomizują.

Często zrywają nawet bardzo udaną terapię, bo są w fazie nastoletniego buntu lub nie są w stanie wytrzymać bliskości. Jeśli jednak to uda się przeprowadzić terapię do końca, przejść przez eksplorację i odbudowę 10 rytmów Kestenberg Movement Profile oraz zbudować głęboką i szczerą więź z terapeutą, jako model dobrej więzi, jest to dla nich wyzwalające doświadczenie!

Dorosłe Dzieci stając się Dojrzałymi Wolnymi Ludźmi przestają się poświęcać, wytrzymywać w niewygodnych sytuacjach. Potrafią powiedzieć „nie”, stawiają granice i negocjują warunki, stwarzając bezpieczny i przyjazny świat dla siebie, którym – potem mogą się dzielić z innymi

 

Terapia tańcem pomaga Dorosłym Dzieciom przejść przez te fazy usamodzielniania się, których jako dziecko nie mogły doświadczyć z powodu dysfunkcyjnych zachowań i reakcji członków rodziny?

Właśnie! Praca nad oddzieleniem się od matki, ojca czy innych znaczących członków rodu, nad indywidualizacją, to warunek tego, by w ogóle zacząć słyszeć siebie, odkryć, czego ja chcę, a nie, czego chcą inni. Ten zasób w ciele jest w splocie słonecznym i  jest nam niezbędny, aby być sobą i umieć mówić: chcę, nie chcę.

 

***

Poznaj terapeutkę: Izabela Dominko