Gdy działamy pod dużym obciążeniem, nasz organizm ciągle dostaje nową dawkę toksyn stresu. Aby nie wdawać się w skomplikowane szczegóły, przyjmijmy, że mamy tu do czynienia z procesem podobnym do zatrucia przeciążonego mięśnia kwasem mlekowym albo zatrucia żołądka niezdrowym jedzeniem.
Tak czy owak wieczorem czujemy się chorzy, zmęczeni, rozdrażnieni i wydaje nam się, że nie nadajemy się już do niczego. Stać nas tylko na bezmyślne gapienie się w telewizor, nieprzytomne przerzucanie kolorowych gazet, objadanie się, znieczulanie się alkoholem i opędzanie się od najbliższych. Niestety to opędzanie się przyjmuje z czasem postać niekontrolowanych i niesprawiedliwych wybuchów złości. Zdajemy sobie sprawę, że adresatem tej złości powinien być ktoś zupełnie inny niż nasi najbliżsi – wiec zamiast ulgi dokładamy sobie jeszcze do irytacji i zmęczenia poczucie winy.
Czasami padamy wyczerpani i śpimy nerwowo, nękani niepokojem, że marnujemy czas lub przesypiamy coś ważnego i nie cierpiącego zwłoki. Rano, na ogół wcześniej niż byśmy chcieli, budzimy się zmęczeni i obolali i – znowu do pracy. Czujemy, że nie dajemy rady, że coraz trudniej będzie podołać nawet rutynowym obowiązkom, nie mówiąc już o nowych wyzwaniach. Jesteśmy przekonani, że to wszystko efekt zmęczenia i przepracowania i że tylko długi urlop może nas uratować. I tu jest dobra wiadomość: takie przekonanie jest uzasadnione tylko wtedy, gdy nie stosujemy zasady odreaguj zanim wypoczniesz. Jeśli jej nie stosujemy, nasze zmęczenie może być w dużej mierze wtórne, w pewnym sensie pozorne. To znaczy, że duża jego część nie jest związana z pracą jako taką lecz z nie usuniętymi w porę z organizmu fizjologicznymi i emocjonalnymi toksynami stresu. Właśnie one generują znaczny procent efektu zmęczenia.
Z kolei odreagowanie to proces eliminowania toksyn stresu. Jeśli systematycznie go zaniedbujemy tworzymy sytuację analogiczną do sytuacji uporczywego objadania się czymś co nam nie służy i nie daje się strawić. A przecież gdy jesteśmy zatruci to pierwszą rzeczą jakiej organizm potrzebuje jest pozbycie się trucizny – dopóki to się nie stanie nie przyswoimy ani grama nawet najbardziej pożywnego pokarmu. Bez przesady można powiedzieć, że dla ludzi przeciążonych pracą, stresem lub trudnymi okolicznościami życia odreagowanie powinno być codziennym zabiegiem psycho-higienicznym.
Emocje w pracy
Odreagowywanie negatywnych emocji w pracy – szczególnie tej korporacyjnej – na ogół nie jest możliwe a prawie zawsze jest niemądre. Także z pozycji szefa. W rezultacie niesiemy do domu skompensowane pliki negatywnych emocji, które otwierają się znienacka i z reguły w niezawinionej obecności najbliższych nam ludzi lub/i zwierząt. Aby do tego nie dopuszczać i nie robić sobie tyłów na tyłach trzeba stosować tzw. zasadę śluzy. Innymi słowy dobrze jest zachowywać się tak jak to robią ludzie pracujący przy izotopach i truciznach. Między pracą a domem (w wypadku izotopów, przed wyjściem z pracy) muszą zmienić całe ubranie i wziąć porządny prysznic. To też może być dobry pomysł; po przyjściu do domu wziąć prysznic i zmienić całe ubranie zanim zbliżymy się do domowników. Ale jeszcze ważniejsze abyśmy przynajmniej dwa razy w tygodniu po pracy znaleźli czas na minimum godzinę jakiejś angażującej nas formy ruchu; pływanie, tenis, siłownia, gry zespołowe, rower, jazda konna, bieganie, taniec albo jakieś działania twórcze itp. Im więcej potu wylejemy im więcej głosu z siebie wydobędziemy – tym lepiej. Oczyszczeni z toksyn, rozluźnieni endorfiną, odświeżeni i jak to się mówi zdrowo zmęczeni, będziemy dla innych jak do rany przyłóż – i dobrze wypoczniemy w nocy. A jeśli i na to czasu nie będzie to przynajmniej wracając samochodem do domu śpiewajmy lub krzyczmy, jeśli trzeba, najgorsze wyrazy po wiele razy. Nie bez powodu psychoterapeuci ostrzegają; albo ekspresja albo depresja.
Podsumowując, życzę Ci… umiejętności odreagowania i zapraszam Cię do pracy nad sobą. Jeśli potrzebujesz wsparcia i chcesz dowiedzieć się więcej, o tym jak lepiej zarządzać sobą – zgłoś się na warsztat 8xO.
Wojciech Eichelberger