Jeszcze chwila...

Terapia czaszkowo-krzyżowa – fizjologia czy ezoteryka?

Podejrzewana o ezoteryczny charakter, wymaga wiedzy o fizjologii i anatomii. Na czym ta metoda polega i w czym może pomóc – wyjaśnia Iwona Tarnowska, magister fizjoterapii, praktykująca terapię czaszkowo-krzyżową, psychoterapię poprzez ciało w nurcie Aleksandra Lowena i Analizy Bioenergetycznej, a także terapię oddechem Buteyko.  

Iwona Tarnowska: – Dużo osób przychodzi do mojego gabinetu na terapię czaszkowo- krzyżową z powodu bóli kręgosłupa, szyi, czy nadciśnienia myśląc, że to klasyczna fizjoterapia. Wyjaśniam im wtedy, że ta metoda jest bardzo subtelna. Odpowiadają: wszystko jedno, byle przestało boleć! Ich układ nerwowy jest tak pobudzony, że sami nie są w stanie się zrelaksować. Terapia czaszkowo-krzyżowa jest w tym wypadku bardzo pomocna.

Wieczna wojna z życiem

40-paroletni mężczyzna przyszedł na fizjoterapię czaszkowo-krzyżową z bólem kolana. Był po operacji i rehabilitacji więzadła krzyżowego przedniego, a mimo to wciąż odczuwał ból. Zarządzał dużą organizacją i nie mógł sobie pozwolić na bycie nie w formie. Opowiedział fizjoterapeutce, że  bardzo dużo pracuje i dźwiga ogromną odpowiedzialność za firmę i ludzi. Nawet siedząc na fotelu w gabinecie Iwony Tarnowskiej cały czas był w trybie działania, spięty, gotowy do akcji. Zawsze taki był, jakby był na wojnie!

– Żyjąc w takim napięciu nie miał kontaktu ze swoim ciałem, nie czuł, że granice jego wytrzymałości są przekroczone, brał więc na siebie kolejne  zadania, choć był tak zmęczony, że nawet trudno było mu ustać na własnych nogach – mówi Iwona Tarnowska. – Ponieważ żył tak od zawsze, nie miał motywacji do tego, aby odpocząć i znaleźć sposób, żeby się nie przeciążać. Żeby miał motywację do zmiany, musiał doświadczyć, jak się będzie czuł, kiedy nie będzie przeciążony, tylko wypoczęty i zrelaksowany.

Fizjoterapia czaszkowo-krzyżowa dała mu to doświadczenie. Poczuł ulgę w ciele, wewnętrzny spokój. A ponieważ był strasznie zmęczony, zasnął po kilku minutach. Nie pamiętał, co się działo podczas sesji, ale wrócił na następną, i na kolejną. Choć ból w kolanie minął, nadal przychodził, bo – jak mówił – to był jego odpoczynek i relaks w ciągu tygodnia zarządzania firmą. Miał więcej spokoju i dobrze spał. Potrafił też powiedzieć „nie”, kiedy był zmęczony, bo już czuł swoje ciało i wiedział, jak o nie zadbać.

Fałszywe przekonania

Znaczenie dla tego mężczyzny miało to, że w pracy nadal był skuteczny, choć nie był już spięty, podirytowany, w wiecznej akcji. Do tej pory był przekonany, że spokój go rozleniwi, że jeśli nie będzie „w akcji” to nic mu się nie będzie chciało. Był przekonany, że skutecznym i sprawczym można być tylko w trybie działania, czyli w ciągłym pobudzeniu!

Doświadczenie pracy po zabiegach pokazało mu, że może dobrze zarządzać, choć jest mniej napięty. Co więcej – dzięki temu, że praca pochłaniała mniej jego energii, tak go już nie męczyła.

Iwona Tarnowska: Wyjaśniam moim pacjentom, dlaczego warto być wypoczętym i w dobrym kontakcie ze swoim ciałem, na przykładzie łyżeczki. Wystarczająco dobrze trzymać łyżeczkę, to znaczy trzymać ją na tyle silnie, aby nie upadła. Wkładać w trzymanie jej tyle siły, ile trzeba. Po co trzymać ją z całych sił? To tylko łyżeczka. Jednak ten, kto całe życie jest w napięciu, ściska łyżeczkę za mocno. Boi się, że jak nie będzie aż tak mocno jej trzymać, to łyżeczka upadnie…

I właśnie osoba, która jest w trybie nadmiernej mobilizacji układu nerwowego, wkłada zbyt wiele energii we wszystko, co robi. Płaci za to różnymi bólami przewlekłymi i dysfunkcjami w ciele. Wynikają one z tego, że organizm jest przemęczony i nie ma czasu na odpoczynek i regenerację. Pomóc odpocząć człowiekowi, który jest w wiecznej aktywności może właśnie fizjoterapia czaszkowo-krzyżowa.

Kobieta w wiecznej akcji

Po powrocie z pracy, kiedy tylko przekraczała próg domu, z zakupami zrobionymi po drodze, od razu brała się za: obiad, pranie, lekcje z dziećmi itd. Potem laptop i projekty do pracy. W nocy nie zasypiała, tylko padała prawie nieprzytomna ze zmęczenia.

Rano od razu  po otwarciu oczu, była w akcji: mycie siebie i dzieci, śniadanie dla męża i dla dzieci, przygotowanie do wyjścia do szkoły. A potem bieg do pracy. Nie potrafiła się zatrzymać. Odpuścić, przestać kontrolować, przekazać partnerowi i dzieciom część obowiązków.

Taka nadaktywność i kontrola odbijały się na jej zdrowiu, ale też na relacjach z mężem i dziećmi. Dowiedziała się kilka dni przed wizytą u fizjoterapeutki, że mąż ma romans i planuje odejść, a jedno z dzieci mówiło w szkole o samobójstwie… Bardzo chciała się zatrzymać, coś zmienić w swoim zachowaniu ale, nie umiała… Bała się.

Przyczyna? W dzieciństwie w rodzinnym domu często czuła lęk, radziła sobie z nim działaniem.  – Pobudzenie układu współczulnego, czyli aktywizującego do działania, było konieczne, by mogła przetrwać, zadbać o siebie w świecie, w którym dorośli nie wywiązywali się z obowiązków, a nawet stwarzali zagrożenie, bo nadużywali alkoholu, nie radząc sobie z emocjami. Musiała sama o siebie i młodszą siostrę zadbać, wszystko przypilnować, sprawdzić. Nie mogła liczyć na rodziców. Zosia Samosia! Dziecko bohater. Różnie można opisać jej sposób radzenia sobie z codziennością. Dobre oceny w szkole i potem studia i praca w korporacji. Wszystko na najwyższych obrotach. Małżeństwo, rozwód. Kolejny związek i ciąża bliźniacza….

Ponieważ żyła w pędzie latami, stan aktywności utrwalił się w jej systemie nerwowym. Dlatego nawet, kiedy na psychoterapii dowiedziała się, że musi zwolnić, a działanie nie jest już warunkiem przetrwania, ale stanowi zagrożenie dla zdrowia a nawet życia, nie umiała tego zrobić. Jej układ nerwowy działał w starym trybie i nie mogła wejść w stan odpoczynku.  Wiedziała o sobie wiele, ale mimo to nic nie mogła zmienić, bo nie miała kontaktu ze swoim ciałem. Potrzebowała pomocy fizjoterapeuty, który pomógłby jej wyjść z trybu aktywizacji współczulnego układu nerwowego i wejść w stan odpoczynku czyli aktywizacji przywspółczulnego układu nerwowego. – Terapia czaszkowo-krzyżowa jest pracą na centralnym układzie nerwowym, dlatego może pomóc pacjentowi przełączyć się z trybu działania do trybu odpoczynku – mówi Tarnowska. –  Wielu psychoterapeutów przysyła do mnie pacjentów właśnie po to, aby wesprzeć psychoterapię na poziomie ciała

Dzięki połączeniu terapii czaszkowo-krzyżowej i psychoterapii ta kobieta, zaczęła być w kontakcie ze swoim ciałem, że swoim zmęczeniem, a więc także z prawdziwymi potrzebami takimi, jak odpoczynek – mówi Tarnowska. – Ciało tej kobiety mogło wreszcie odpocząć, a więc także mógł się w nim rozpocząć proces regeneracji.

Lęk i sen a układ nerwowy

Lęk jest widoczny w uniesionych ramionach, schowanej w nich głowie, zaciśniętej szczęce. W napięciu ramion, karku. Człowiek jest gotowy do walki. Fizjoterapeuta, zanim jeszcze zamieni z nim słowo, widzi, że ten utknął na poziomie współczulnego układu nerwowego. Jak więc może nie mieć problemów ze snem? Musi je mieć, będąc cały czas w stanie aktywizacji. Tymczasem spokojny głęboki sen wymaga spowolnienia, wyhamowania.

– Zaburzenia snu, które często są przyczyną odwiedzin w gabinecie fizjoterapeuty mówią o  napięciu w układzie nerwowym – stwierdza Iwona Tarnowska. – Wynika ono z trudności z jakimi się mierzymy: z nierozwiązanych spraw z przeszłości, z lęku o przyszłość, o sprawy materialne. Myślimy, że tylko relacje zakłócają nam sen, ale tak nie jest. Ludzie często o tym nie mówią, ale męczy ich to, że mają kredyty!

– Pracę z pacjentem, który ma kłopoty ze snem, zaczynamy od resetu układu nerwowego, a potem poprawienia ukrwienia w obrębie jego mózgu – mówi Iwona Tarnowska. – Celem jest to aby pacjent „przełączył się” ze stanu aktywizacji  do stanu odpoczynku. Kiedy to się uda od razu to widać: uspokaja się oddech pacjenta, co daje mu ulgę. Bywa, że to już wystarczy, żeby mógł zasnąć i przespać noc.

Zmiana wewnętrzna, a nie zewnętrzna

Rzeczywistość pacjenta nie zmieniła się. Nadal ma za sobą trudną przeszłość, musi spłacać kredyt. Jednak teraz jest już w stanie zająć się tymi sprawami! Skąd ta zmiana?

– Kiedy się boimy, napinamy mięśnie karku, co utrudnia przepływ krwi i ukrwienie mózgu – mówi Tarnowska. – Trudno nam wtedy myśleć, skupić się, a więc podejmować racjonalne decyzje. Zdarza się, że z lęku zaprzeczamy temu, co budzi nasz niepokój i uciekamy przed problemami, kompulsywnie zajmując się wszystkim innym, lekceważąc to, co najważniejsze. A to pogłębia problem, bo nie dotrzymujemy terminów spłat, czy nie odpisujemy na pisma z banku.

Kiedy fizjoterapeuta poprawi przepływ krwi, limfy i płynu mózgowo – rdzeniowego, rozluźni napięte mięśnie, to  poprawi się praca mózgu. Łatwiej wtedy pacjentowi logicznie myśleć, a więc  podejmować racjonalne decyzje i  zająć się problemami w racjonalny sposób.

– To nie jest magiczna metoda: kilka sesji i wszystko się radykalnie zmienia. Jednak dzięki niej można „ugruntować się”, czyli poszukać oparcia w swoim ciele i nie zaprzeczać problemom, nie uciekać przed nimi. Dzięki temu możemy zastanowić się jak rozwiązać nasze problemy i zaczynamy to robić – mówi Iwona Tarnowska.

Jelito drażliwe i blizna po cesarce

Ludzie przychodzą do fizjoterapeuty pracującego tą metodą z różnymi somatycznymi dolegliwościami, jak na przykład zespół jelita drażliwego. Słyszeli, że terapia czaszkowo-krzyżowa wpływa na nerw błędny, który unerwia też trzewia, a to może im pomóc. I właśnie z tym problemem przyszła pewna młoda kobieta.

– Już na początku sesji okazało się, że ma bliznę po cesarskim cięciu. Na poziomie struktury ciała blizna powoduje szereg zakłóceń  – mówi Iwona Tarnowska. – Wyobraźmy sobie zasłonę, którą chwytamy w jednym miejscu i zgniatamy. Na całym materiale powstają wtedy karby, biegnące promieniście w stronę zgniecenia. Zasłona nie jest już jednolita i gładka. Podobnie ludzkie ciało z blizną. Z tego powodu po cesarskim cięciu mogą pojawić się dolegliwości pozornie nie mające nic z nim wspólnego, jak bóle kręgosłupa, bioder, kolan, a nawet problemy z wątrobą. Aby ustały potrzebne jest tzw. opracowanie blizny, które polega na jej uelastycznieniu.

– Pracę nad zespołem jelita drażliwego zaczęłam więc od opracowania blizny, czyli zniwelowania zakłóceń (restrykcji), jakie powodowała, a więc od naprawy struktury ciała  – mówi Iwona Tarnowska.

Jak kwiat czy drzewo

Ludzkie ciało, aby optymalnie funkcjonować, potrzebuje spełnienia określonych parametrów, tak jak potrzebuje tego roślina aby mogła rosnąć i się rozwijać. Jednym z nich dla człowieka jest prawidłowy przepływ: krwi, limfy i płynu mózgowo-rdzeniowego – mówi Tarnowska. – Założeniem terapii czaszkowo-krzyżowej jest to, że organizm ma zdolność do samoregulacji i samoleczenia pod warunkiem jednak, że ruch jaki się w nim odbywa, a więc także przepływ wszelkich płynów, nie jest zakłócony.

Blizna, podobnie jak wiele innych czynników zewnętrznych i wewnętrznych, może te przepływy zakłócać, upośledzając przepływ energii życiowej.

– Terapia czaszkowo – krzyżowa nie naprawia chorego organu, ale właśnie wzmacnia mechanizmy samoregulacji i samo regeneracji, jakie ma każdy żywy organizm, przywracając optymalne funkcjonowanie organizmu człowieka – mówi Iwona Tarnowska.

Blizna i pamięć traumy

Jak się okazało poród i cesarskie cięcie pozostawiły ślad nie tylko w strukturze ciała tej kobiety, czyli bliznę, ale także lęk zapisany w pamięci komórkowej. – Jeśli pacjent ma ku temu zasoby, a także zaufanie do terapeuty – mówi Tarnowska – to  podczas pracy strukturalnej zaczyna otwierać się na prace na poziomie mentalnym. I tak się stało podczas sesji z kobietą z zespołem jelita drażliwego.

Podczas pracy nad opracowaniem blizny uruchomiła się w jej ciele pamięć traumy, jaką przeżyła podczas porodu, bo też jego przebieg był dramatyczny i zagrażał jej życiu. Odczytanie  traumy zapisanej w pamięci komórkowej, odbywa się w umyśle pacjenta poprzez obrazy, które są echami traumatycznych wydarzeń.

– Kiedy przeszłyśmy przez zapisane na poziomie ciała przeżycia z czasu porodu, wyciszył się problem z jelitem drażliwym – mówi Tarnowska. – Ta choroba miała podłoże psychogenne. Aby pomóc pacjentce doprowadzić ten proces uzdrowienia przeszłości do końca, musiałam sięgnąć także do metody psychoterapii poprzez ciało Lowena, co często robię, gdy pacjent dociera do pamięci traumy. Ponieważ takie uwolnienia z przeszłości często się zdarzały podczas sesji terapii czaszkowo-krzyżowej szukałam dodatkowych metod pracy z ciałem. Inaczej nie mogłabym w pełni pomóc pacjentom, którzy sięgali do pamięci ciała, czyli tego co nieświadome.

To z czym pracuje się podczas terapii przez ciało może być uznane przez laików za ezoterykę, bo skąd te odczucia, czy obrazy? Ale nie ma w tym nic nadprzyrodzonego to po prostu język jakim mówi do nas ciało, po to aby wskazać drogę do uwolnienia od cierpienia psychicznego czy fizycznego.

Czasem bez pomocy terapii poprzez ciało nie sposób dotrzeć do źródła problemu, a już na pewno pomóc pacjentowi uwolnić się zwłaszcza, gdy trauma płynie z losu wielu pokoleń. Tak było w wypadku pewnej 50-latki.

To miejsce jest bezpieczne

Pamięć komórkowa dochodzi więc do głosu w postaci obrazów, które się pojawiają w umyśle pacjenta, albo odczuć fizycznych. Dotyczą one wydarzeń traumatycznych, ale także przekonań, które się z nich ukształtowały, wpływając w dysfunkcyjny sposób na życie pacjenta. I właśnie takie przekonanie – w postaci niewielkiego ucisku, „kulki” w gardle, pojawiło się niespodziewanie podczas nasłuchu ciała pacjentki na jednej z pierwszych sesji.

Powodem dla którego 50-letnia kobieta przyszła do gabinetu fizjoterapeutki pracującej metodą czaszkowo-krzyżową była niemożność ruszenia z miejsca, chciała zmiany, a kręciła się w kółko po kolejnym rozwodzie.

– Była gotowa na głębszą prace, a w takiej sytuacji podczas pracy na poziomie struktury pojawia się uwolnienie energetyczne – mówi Iwona Tarnowska. – Uwalnia się pamięć komórkowa z powięzi, a razem z nią to czego ciało doświadczyło. Uwalniają się także treści z podświadomości, jak m.in. przekonania, które hamują, zatrzymują przed pójściem swoją życiową drogą.

Podczas terapii okazało się, że pacjentka wyniosła z domu przekonanie, że nie wolno jej zajmować się swoimi sprawami, nie wolno się o nie starać. To zadanie mężczyzny. A jak nie ma mężczyzny? Wtedy nie robiła nic, za to w panice szukała następnego partnera, żeby zajmował się jej sprawami!

Iwona Tarnowska: – Przekonania stanowią podstawę nawykowych zachowań, które w tej sytuacji zostały przekazane z matki na córkę, na zasadzie naśladowania. W ten sposób powielamy w naszym życiu postawy anachroniczne, jak ta, bo przecież dziś kobiety mogą same działać, realizować, zdobywać – mówi Iwona Tarnowska. – Przekonania powodują, że pewne proste czynności, zachowania stają się niezwykle trudne, budzą wiele lęku i wymagają znacznie więcej energii niż naprawdę potrzeba by je wykonać. Dlaczego? Bo wtedy działamy jakby wbrew sobie, tracąc zdolność logicznego myślenia. Dlatego tak ważne jest by je odkryć i zrozumieć, że nie musimy ich słuchać.

– Ta kobieta zrozumiała, że nosi w sobie toksyczne przekonanie, bo ma dość zasobów, żeby zając się sobą sama! Co więcej, że teraz – kiedy już to przekonanie odczytała – sama decyduje czy będzie dalej słuchać przeszłości, czy ruszy wreszcie swoją własną drogą!

Podczas terapii czaszkowo-krzyżowej ta pacjentka dopełniła proces uzdrowienia przeszłości, który rozpoczęła na psychoterapii, ale który tam nie miał swojego finału, bo mimo lat pracy na terapii itd. jej życie się nie zmieniało. Dopiero połączenie pracy z ciałem i z tym co było nieświadome dało jej wolność  – mówi Tarnowska.

Ponieważ praca terapii czaszkowo – krzyżowej powoduje uwolnienia psychosomatyczne fizjoterapeuta musi mieć umiejętności psychoterapeutyczne – podkreśla Iwona Tarnowska.

Praca tą metodą

Ciało człowieka ma różne rytmy. Rytm oddechu (10, 14 lub 21 w ciągu minuty). Rytm uderzeń serca (ok. 72 na minutę). Rytm przepływu płynu rdzeniowo-kręgowego (od 6 do 10 cykli na minutę). I właśnie ten ostatni rytm ma dla fizjoterapeuty pracującego metodą czaszkowo-krzyżową, podstawowe znaczenie. Stanowi źródło informacji potrzebnych aby pomóc pacjentowi.

Płyn mózgowo-rdzeniowy m.in. obmywa i odżywia centralny układ nerwowy, czyli mózg i rdzeń w kręgosłupie krążąc w otaczających go oponach. Odczytanie amplitudy jego ruchu to podstawowe zadanie fizjoterapeuty pracującego metodą czaszkowo-krzyżową. Nazywa się to nasłuch ciała pacjenta i polega na bardzo subtelnej pracy nad odczuciami płynącymi z jego ciała, a odbywa się w prosty i nieinwazyjny sposób.

Pacjent leży na plecach na łóżku do masażu. Terapeuta kładzie dłonie na kościach czaszki i twarzy. Dłonie terapeuty wyczuwają wypełnienie i opróżnienie płynem rdzeniowo-kręgowym opon otaczających układ nerwowy, czyli mózg i rdzeń w kręgosłupie. Fizjoterapeuta sprawdza, czy ten rytm jest miarowy? Jaka jest amplituda wychyleń? Czy po prawej stronie czaszki, jest ona taka sama jak po lewej? To też nie jedyny ruch w organizmie, jaki bada fizjoterapeuta podczas wsłuchiwania się w rytmy ciała pacjenta. Wyczuwa on także inny ruch: – Wydaje się, że kości skroniowe, ciemieniowe itd. są nieruchome, tymczasem one także subtelnie się poruszają– mówi Iwona Tarnowska. – Terapeuta sprawdza, czy w tych samych zakresach po obu stronach czaszki, czy może z jakimś przesunięciem? To wszystko mówi mu o stanie witalności i napięć różnych struktur powięziowych w organizmie pacjenta – dodaje.

Czym jest powięź?

To biała siateczka, którą zobaczymy pod skórką pomarańczy i która oplata każdą z jej cząstek z osobna i wszystkie razem. Powięź w organizmie człowieka jest właśnie taką siecią, która oplata każdy organ z osobna i wszystkie razem. W niej są zawieszone wszystkie organy.

– Powięź była przez anatomów przez długie lata wycinana i wyrzucana jako nieważna – mówi Iwona Tarnowska. – Stosunkowo niedawno ludzie zajmujący się anatomią i fizjologią zorientowali się, że powięź jest szalenie ważna, że to podpora naszego organizmu. Mówi się, że w niej właśnie jest zapisana pamięć ciała tzw. pamięć komórkowa – dodaje.