Summerhill powstało ze zmęczenia klasycznym systemem kształcenia, który usadzał dzieci w ławkach i kazał powtarzać regułki. Wykuwać je na wieczną (nie)pamięć w umysłach, które nie były na ich przyjęcie gotowe. Standaryzowany program nauczania miał produkować standardowych uczniów, żyjących później standardowym życiem, podejmujących się ról, których nie chcieli i realizowania ambicji, które nie były ich.
Koncepcja tej szkoły jest niewątpliwie niezwykła z kilku powodów. Widzę w niej emanację kluczowych i niezbywalnych, praw człowieka – wolności, godności i kreatywności. Dlatego Summerhill stało się alternatywą, miejscem, do którego mogli uciec wszyscy, którzy nie chcieli lub nie umieli uczestniczyć w odtwarzaniu wzorców społeczno-kulturowych. Nie wszyscy wszak dojrzewamy do tych samych rzeczy w tym samym czasie. Nie ma dwóch takich samych uczniów, dla których słowa wypowiedziane przez nauczyciela będą znaczyć dokładnie to samo. Nie ma też takich ludzi dorosłych.
Kreatywność
Jak dziś wiemy, a co przeczuwał Alexander Neill, mózg uczy się chętnie tylko tego, co sam w swojej subiektywnej ocenie uzna za istotne i interesujące. Drugim bardzo ważnym motywatorem jest chęć pokazania własnego talentu. Z punktu widzenia pedagogiki i psychologii kreatywności, owa ciekawość, nieskrępowana eksploracja świata, chęć próbowania nowych rzeczy, działania w nowy sposób, nawet jeśli jest on nowy tylko (lub aż) dla danej osoby, to początek kreatywnego życia.
Alexander Neill nie dysponował wiedzą, jaką obecnie oferuje nam neuronauka, mianowicie, że podczas żywiołowej reakcji zachwytu nad światem i swobodnej jego eksploracji uwalniają się w mózgu takie neuroprzekaźniki jak: adrenalina, noradrenalina, dopamia; a także peptydy takie jak: endorfiny i enkefaliny odpowiedzialne za stymulowanie nueronów do produkcji nowych białek, które z kolei prowadzą do zwiększenia liczby wypustek neuronalnych i tym samym tworzenia nowych połączeń w mózgu. Konsekwencją jest poprawa jakości funkcjonowania naszego mózgu: szybszego przekazywania danych między różnymi ośrodkami, dokonywania odległych skojarzeń, ulepszenia oprogramowania neuronalnego dzięki któremu bardziej efektywnie działamy i myślimy.
Zachwyt nad światem jest tym, co napędza ludzkość. Paliwem, które każe zadać tak podstawowe pytania jak:
- Co to jest?
- Jak to działa?
- Dlaczego?
- Czy można inaczej?
Umiejętność spontanicznego zachwycania się i zadawania takich pytań mają dzieci. Gdy pójdą do szkoły, zostają z niej skutecznie wy-edukowane (educated out of). Uczą się nie zadawania pytań, przyjmowania świata i otaczającej je rzeczywistości za rzecz oczywistą, udzielania odpowiedzi – zawsze tej jednej właściwej. Jak twierdzi ekspert w dziedzinie myślenia kreatywnego sir Ken Robinson, szkoła eksploatuje umysły uczniów z naturalnego potencjału kreatywnego, tak jak ludzkość eksploatuje Ziemię z jej naturalnych zasobów. A należy pamiętać, że wiele z tych zasobów, zarówno ziemskich jak i ludzkich, raz naruszona, jest słabo, jeśli w ogóle, odnawialna.
Leonardo da Vinci uznawany jest za ojca myślenia kreatywnego. Jego wynalazki brały się właśnie z owego nieustającego zachwytu światem, jego bogactwem i możliwościami. Brały się także z odwagi zadawania pytań, które innym więzły w gardle i robienia rzeczy, które inni uznawali za szalone.
W notatkach, które pisał do swojego czytelnika (zostawił po sobie około 4 000 stron takich notatek, które miał nadzieję wydać w formie książki), zalecał prowadzenie zeszytu, w którym będzie się zapisywać wszystkie zjawiska, słowa, rzeczy, które nas zachwyciły, zaciekawiły, które uznamy za warte zgłębienia.
Alexander Neill zachęcał swoich uczniów do swobodnego eksplorowania świata, obserwowania go swoimi oczami, a nie oczami nauczycieli. Zachęcał do doświadczania wszystkiego własnymi rękami – wytwarzania przedmiotów, kontaktu z przyrodą. Stworzył przestrzeń, w której młode umysły mogły same, nie popędzane przez nikogo budować swoją wrażliwość na świat.
Niezwykle istotnym wynikiem owego swobodnego poznawania świata jest ujawnienie się naturalnych talentów. Jak mówił Mały Książe: Zaprzyjaźnić się, znaczy oswoić. Z talentem rzecz ma się podobnie. Trzeba go wywołać na światło dzienne – delikatnie, bez nacisku. Zaprosić do wspólnej zabawy. Pozwolić mu się z nami zapoznać, oswoić właśnie. Jeśli damy mu czas i przestrzeń, pokaże nam całe swoje piękno.
Odnaleźć talent można tylko próbując różnych rzeczy, rozmaitych aktywności, szukając, aż natrafi się na tę własną, a zatem właściwą. Uczniowie Niella mieli taką możliwość. Nie mają jej za to współczesne dzieci spędzające czas w szkole, gdzie króluje Jej Wysokość Jedna Właściwa Odpowiedź i jej Główny Sędzia Test. Po lekcjach są wożone na zajęcia, które nazbyt często okazują się tymi, które są ambicją rodziców, a nie samych dzieci. Zamknięte osiedla i szeroki repertuar gier komputerowych i telewizyjnych dopełniają całości obrazu zniszczenia – samotna zabawa wpatrzonego w ekran dziecka zabija resztkę, albo może należy powiedzieć dopiero zaczyn, neuronów lustrzanych niezbędnych do odczuwania empatii.
Wolność i godność: lekcje człowieczeństwa
Ellen Key, szwedzka pedagog i pisarka, nawała wiek XX stuleciem dziecka. Był to postulat dostrzeżenia w dziecku pełni jego człowieczeństwa, godności i prawa do samostanowienia. Język przechowuje w sobie mentalność społeczeństwa. W XX wieku funkcjonowały, i funkcjonują czasem i dziś, takie przekonania jak: Dzieci i ryby głosu nie mają lub Co wolno wojewodzie to nie tobie, smrodzie. Moi rodzice nigdy nie używali takich stwierdzeń w stosunku do mnie i mojej siostry, ale rodzice moich znajomych niestety tak.
Tego typu słowa stają się swoistym kagańcem założonym na usta i umysły dzieci, z których wyrosną równie zniewoleni dorośli, nie wierzący w swoją wartość, uciekający w cień, oddający głos i prawo do działania innym.
Alexander Neill był wywrotowcem. Złamał wiele społecznych tabu (trzeba o tym przeczytać w książce – ja nic nie zdradzę), ale dokonał rzeczy najważniejszej – przywrócił dzieciom ich wolność słowa, wolność wyrażania swoich opinii, samostanowienia. Oddał im godność. Jakkolwiek górnolotnie i patetycznie mogą brzmieć te słowa, to moim zdaniem Neill pokazał, że wolny wewnętrznie dorosły nie boi się wolnego dziecka, bo dostrzega w nim równego sobie partnera, równego sobie człowieka.
Uważne bycie ze sobą, obserwowanie i uczenie się siebie nawzajem, empatyczność to droga do budowania świadomych i pełnych relacji – ze sobą, innymi i światem.
Wszystko to, o czym tu mówię wymaga odwagi. Odwagi widzenia świata swoimi oczami. Odwagi działania w sposób intuicyjny i czasem inny od ustalonych wzorców. Odwagi wyruszenia w podróż do siebie samego, bo to jedyna droga by dotrzeć do serca świata.
Winston Churchill mówił, że kiedy w życiu brakuje miejsca na odwagę, to inne cnoty są bez znaczenia. Zatem odwagi, spontaniczności i kreatywnego życia życzę Wam wszystkim i sobie.
[button color=”white” size=”medium” link=”https://ipsi.pl/wp-content/uploads/2014/10/fragmenty_summerhill.pdf” target=”blank” ]Przeczytaj fragmenty[/button]